Dlaczego mamy do czynienia z powszechnym stereotypem który sugeruje, że przejście na dietę wiąże się z ciągłymi wyrzeczeniami i pozbawieniem naszego życia smaku? Dlaczego zamiast takiego podejścia nie myślimy, że jednak możemy jeść to co lubimy tylko z umiarem?
Dlaczego słowo „dieta” musi kojarzyć się z cierpieniem? Tak naprawdę nie ma jasnej odpowiedzi na to pytanie, lecz czuję, że w sporej części ma to związek z psychiką ludzką, ponieważ ludzie czują, że muszą cierpieć, by móc powiedzieć, że zrobili wszystko co w ich mocy by osiągnąć swój cel, nawet jeśli nie uda się go osiągnąć w 100%.
To prawie jak sprytna wymówka dlaczego nie udało się osiągnąć celu w 100%. Niezależnie, czy chodzi o utratę kilku kilogramów by dobrze wyglądać w bikini, czy zrzucenie resztek tłuszczu do sesji zdjęciowej, po prostu wydaje się, że ludzie muszą znosić jakiś rodzaj cierpienia jeśli chodzi o odchudzanie.
Nie cierpimy oczywiście dla samego cierpienia. Wierzymy, że cierpienie przyniesie za sobą dobry skutek. To ogromny problem, że jesteśmy zastraszani przez diety, które automatycznie zakładają, że proces utraty wagi będzie bolesny i nieprzyjemny.
Błędy dietetyczne, które popełniamy !!! Znam je, ponieważ przychodzą do mnie dziesiątki osób, które stały się ofiarami tej propagandy.
Oto niektóre z nich:
- Dieta niskowęglowodanowa, przez którą klient stracił całą masę mięśniową ciężko wytrenowaną przez pół roku poprzedzającym przejście na dietę.
- Tzw. „czysta” dieta, która u mojego klienta składała się tylko z typowych kulturystycznych pokarmów (chude białka, bataty, brązowy ryż, warzywa itp.), zaskutkowała natychmiastowym negatywnym odzewem ze strony ciała na jakikolwiek inny pokarm.
- Kolejnym przykładem może być dieta, którą klient zastosował po kilku bardzo restrykcyjnych próbach, mianowicie dieta south beach, gdzie jadł określone pokarmy bez ograniczeń, przez co tylko przybrał na wadze i w konsekwencji nie mógł zrzucić tłuszczu przez długie miesiące.
You must belogged in to post a comment.