Wrzesień to zdecydowanie czas śliwek. Kiedyś nasze babki i prababki przygotowywały z nich powidła, dziś mało kto ma czas na domowe przetwory. Patrząc na świeże śliwki przychodzą nam na myśl ciasta, drożdżówki, knedle, pierogi i masa innych słodkości pełnych cukru, białej mąki i pustych kalorii…
Dlaczego warto jeść śliwki? Nie od dziś wiadomo, że główną zaletą śliwek jest regulacja pracy układu pokarmowego. Od wieków zalecane były na zaparcia, a obecnie wiemy, że to dzięki zawartości pektyn. To rodzaj błonnika rozpuszczalnego w wodzie, który po dostaniu się do jelit razem z naturalnymi kwasami organicznymi, jak winowy i jabłkowy, usprawniają trawienie, perystaltykę i obniżają poziom złego cholesterolu we krwi. Trzeba uważać z ilością śliwek, bo 3-4 sztuki dziennie w zupełności wystarczą. Większa ilość może wywołać nadmierne pobudzenie układu pokarmowego.
Warto sięgać po węgierki z racji ciemnego zabarwienia, które zawdzięcza polifenolom. Katechiny, kwas chlorogenowy i inne polifenole mają działanie przeciwmiażdżycowe i antynowotworowe. Te same substancje znajdują się w czerwonym winie, któremu po części mieszkańcy basenu Morza Śródziemnego zawdzięczają dłuższe i zdrowsze życie.
Śliwki nie obfitują w witaminę C, ale zawierają duże ilości witaminy A i rzadkiej w owocach E. To jedne z najsilniejszych antyoksydantów, przeciwdziałają starzeniu się skóry i dbają o wzrok. Witamy z grupy B wpływają kojąco na układ nerwowy, usprawniają jego pracę i poprawiają samopoczucie.
A teraz można poprawić sobie humor kawałkiem ciasta ze śliwkami. Niemożliwe? Dużo pustych kalorii? Raz na jakiś czas można je upiec wg tego przepisu, bo nie ma tu nawet grama białej mąki, a zamiast cukru trzcinowego można użyć ksylitolu.
You must belogged in to post a comment.