Sposób na wyrażenie siebie? Forma sztuki? Znak rozpoznawczy? Moda? Dla każdego z nas co innego. Tatuaż kiedyś był zarezerwowany dla wąskich grup społecznych, dziś ma już dużo większe grono sympatyków w różnym wieku. Wykonywany zawód i status społeczny nie mają już nic do rzeczy. A jak się w tatuaże wpisują się w treningi w siłowni?
Przede wszystkim musimy pamiętać, że świeży tatuaż to otwarta rana. Trzeba dać jej czas na zagojenie się. Jeśli tatuaż jest niezainfekowany, to czas złuszczania tkanki wynosi siedem dni. Nie ma wątpliwości, że przed tydzień warto odpocząć od treningów. Wyjątek? Opatrunki tzw. second skin.
Mając tego typu opatrunek możemy wrócić zdecydowanie szybciej. Należy pamiętać również o odpowiedniej higienie, gdyż skóra po wykonaniu tatuażu jest delikatna. Wtedy zdecydowanie łatwiej o infekcje, jak przy każdej ranie.
Należy dbać o dobrą kondycję skóry. Odradzamy używania Alantanu czy Bepantenu, bo to maści na oparzenia. W salonie tatuażu na pewno dostaniecie specjalne kremy.
Warto również wspomnieć o unikaniu ostrego słońca oraz sauny, która odblokowuje pory i wzmaga pocenie się, co z kolei może podrażnić skórę i zwiększyć ryzyko infekcji.
Zabieg wykonania tatuażu zazwyczaj jest bolesny oraz wyczerpujący dla organizmu, również dlatego potrzeba nam będzie przerwa od treningów. Jeśli jednak nie możesz się powstrzymać od aktywności, staraj się trenować inne partie ciała niż te, na których masz tatuaż.
Nie powinien się on ponadto ocierać o odzież. Pamiętajmy, że jest to element rozciągliwy, wiec pracuje wraz z twoją skórą.
W skrócie: pamiętajmy o higienie oraz o odpowiedniej pielęgnacji. Potraktujmy tatuaż jak ranę, która musi się zagoić.
