Obietnice oraz ustalenia treningowe, jednak okazały się słomianym zapałem. Ostatecznie zredukował rutynę treningową do 1, max 2 dni w tygodniu z trenerem personalnym, porzucając całkowicie „zadania domowe”.
Jak przełamać niechęć, kiedy osobie brakuje motywacji? Grzegorza receptą, poza 2 treningami siłowymi, były 2-3 treningów kardio w tygodniu. W odpowiedzi na brak czasu, chęci, motywacji, zasugerowałem SPACERY.
Chodzenie w odróżnieniu do rutyn takich jak sprinty, HIIT-y, czy nawet bieganie, wydają się „spacerem po parku”. I oto właśnie chodzi. Obniżenie rytmu serca równomierne do kadencji 100 kroków na minutę (około 5km/godz.) zaliczane jest jako trening o umiarkowanej intensywności. Zwiększając tempo do 130 kroków na minutę (około 6,5km/godz.) podchodzisz pod idealny próg aerobowy do spalania tkanki tłuszczowej.
Dla osób takich jak Grzegorz, cierpiących na brak czasu i motywacji, łatwiej jest wygenerować trzy aktywne marsze w tygodniu. Taki trening (30 – 60 minutowy spacer) zaczyna się w momencie kiedy zamykasz za sobą drzwi a kończy kiedy ściągasz obuwie. To prawie tak jak byś pojechał samochodem na siłownie, nie znalazł miejsca na parking, zawrócił i przyjechał do domu.
Celuj aby twoje tętno oscylowało pomiędzy 130-160 uderzeń na minutę. Taki rodzaj treningu, na pierwszy rzut oka, wydaje się nie przynosić wielkich rezultatów, lecz nie można się bardziej mylić. W tym wypadku robić mniej może przynieść znacznie więcej.